Istnieją na Świecie małe manufaktury, z których wychodzą niesamowite projekty, można wręcz powiedzieć szalone. Załoga takich miejsc, to zazwyczaj pasjonaci motoryzacyjni, byli kierowcy wyścigowi ale nie tylko. Ich cechą charaktrystyczną jest to, że w żyłach płynie wysokooktanowa benzyna. Jedną z takich firm jest SpeedKore Performance, której siedziba znajduje się w Grafton w Stanie Wisconsin. Miasteczko leży na północ od Milwaukee gdzie z kolei znajduje się siedziba Harley Davidson.
SpeedKore ma na swoim koncie kilka ciekawych projektów, jak Dodge Challenger SRT Demon, którego całe nadwozie wykonano z Karbonu. Do niego taż należy najszybszy ze wszystkich Demonów przejazd na 1/4 mili z rezultatem 8,77 sekundy. Innym znanym pojazdem był Dodge Tantrum, który pojawił się na targach SEMA 2015. Poza nadwoziem zbudowanym z Karbonu, napędzany był 9-litrowym silnikiem Mercury Racing twin-turbo Marine V8 o niebagatelnej mocy 1650 KM. Za bazę posłużył Dodge Charger 1970.
Teraz przyszła kolej na ewolucję, a głównym celem projektantów było zmniejszenie masy Tantruma. Tak powstał Dodge Charger Evolution, w którym ciężki silnik Mercury zastąpiono lżejszym z SRT Demona. Oczywiście poddano go kuracji wzmacniającej. Zmniejszono na mniejsze kolo pasowe doładowania, zastosowano wydajniejsze wtryskiwacze paliwa, zmodernizowano chłodnicę oleju oraz układ suchej miski olejowej. Do tego dołożono jedyny w swoim rodzaju układ dolotowy zimnego powietrza i wyścigowy Intercooler. Jaki efekt? 996 dzikich koni mechanicznych pchających lekkie Karbonowe nadwozie tak szybko, aż ciężko złapać oddech. O wzrost mocy i właściwą akustykę zadbał układ wydechowy SLP.
Evolution wpadł w ręce chłopaków z Hoonigan, którzy mieli okazję przyjrzeć mu się bliżej i przetestować. Na filmie widać jak starannie wykonano nowe dziecko ze stajni SpeedCore. Oceńcie sami...
W zeszłym tygodniu Dodge zaprezentował reklamę nowego Hellcata Redeye. Reklamowany jest jako spadkobierca Demona, a dokładniej „Possessed by the Demon”- czyli opętany przez Demona. Był on ubiegłoroczną limitowaną edycją Challengera i zarazem najmocniejszym pojazdem w ofercie FCA. W nowej odsłonie mamy silnik wywodzący się bezpośrednio z Demona wraz ze wszystkimi nowinkami i rozwiązaniami technicznymi. Jest to ten sam 6.2-L V8 HEMI doładowany kompresorem o mocy zmniejszonej do 797 KM i o momencie obrotowym wynoszącym 960 Nm. Dzięki temu Challenger Hellcat Redeye jest najmocniejszym seryjnym Muscle Carem, a jego osiągi to 3,4 s od 0-60 mph (97 km/h) i dystans 1/4 mili pokonany w 10,8 sekundy przy prędkości 131 mph (211 km/h). Prędkość maksymalna tej Bestii to jedyne 203 mph (326 km/h). Redeye jest już w sprzedaży. Ciekawe kiedy pierwsze egzemplarze pojawią się u nas w Polsce
Razem mamy tutaj ponad 2300 KM. To wystarczająca moc dla lokomotywy ciągnącej skład osobowy. Na całym Świecie motoryzacyjny wyścig zbrojeń trwa, a amerykanie wzięli się ostatnio solidnie do pracy. Moce silników osiągają coraz większe wartości, amerykańskie Muscle Cary prowadzi się coraz lepiej, a niektóre z nich to obecnie prawdziwe, torowe bestie. Kilka rekordów mają już na swoim koncie, lub ocierają się o światową czołówkę. Wnętrza robią coraz lepsze wrażenie, a jakość wykończenia nie budzi już takich zastrzeżeń jak kiedyś. Do tego w pakiecie mamy wyposażenie nie ustępujące niczym rywalom zaliczającym się do marek premium, bądź uchodzących za supersamochody. A na samym szczycie mamy wisienkę w postaci potężnych wolnossących bądź doładowanych kompresorem potężnych jednostek napędowych. To co wydobywa się z układów wydechowych, to istne porno i nie ma tu mowy o akustyce symulowanej z systemów audio. Wszystko to dostajemy, za stosunkowo rozsądną cenę, a radość z jazdy i doznania przewyższają oczekiwania niejednego znawcy motoryzacji.
Wszystkie z amerykańskich koncernów mają swojego wojownika, walczącego o tytuł lidera. General Motors wypuściło w tym roku najnowszą odsłonę Corvette ZR1. Samochód ten wygląda jakby właśnie zjechał z toru do Pit Stopu. Potężny zestaw spojlerów w połączeniu z niebagatelną mocą 755 KM, czynią z niego wojownika, który podjął walkę z królem toru, a mianowicie Porsche GT2 RS. Na razie ustępuje nieznacznie ale Chevrolet nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Koncern FCA ma swojego Demona. Ten z kolei to król prostej, a jego geny wywodzą się z wyścigów Dragster Race, czyli u nas bardziej znanych jako wyścigi na 1/4 mili. Ma On na swoim koncie rekord Guinessa, a przyśpieszenie za sprawą 850 KM i 1044 Nm momentu obrotowego, zeszło poniżej magicznej cyfry 3. Jego zawieszenie zostało tak zestrojone, aby przód poderwać do góry niczym startujący samolot, aby uzyskać jak największy docisk na tylną oś i tym samą zwiększyć przyczepność.
Ostatnim liderem jest dzieło inżynierów Forda, a dokładniej nadwornego tunera, którego ojcem jest nieżyjący już niestety Carroll Shelby. Znaczek Kobry od dawna jest już kojarzony z tym co najlepsze w Fordzie, a za sprawą nowego GT500 nawet z tym co najlepsze na Świecie. Moc na poziomie 720 KM mechanicznych to tyle ile posiada, kosztujący majątek Aston Martin DBS Superleggera.
Pozostaje nam tylko czekać, aby jak najwięcej tych inżynieryjnych dzieł sztuki gościło na naszych drogach. Każdy z nich ma swoją legendę i każdy posiada własnego ducha, któremu jak widać czas dodaje jedynie mocy i witalnej siły
Jeżeli zapytanoby, który z produkcyjnych samochodów zdobył rekord przejazdu na czternastu różnych torach. Prawdopodobnie padłaby odpowiedź, że któryś z supersamochodów takich jak McLaren P1, Porsche 918 czy LaFerrari. Każdy z nich kosztuje około milina dolarów...Natomiast poprawna odpowiedź to samochód kosztujący 1/10 tej kwoty i jest to Dodge Viper.
Pojawił się w sprzedaży w latach 90tych i odrazu zyskał miano jednego z najbardziej brutalnych i bezkompromisowych supersamochodów. Pod maskę trafił silnik 8.0-L V10 o mocy około 400 KM i potężnym momencie obrotowym, pochodzący wprost z ciężarówki. To w połączeniu z manualną skrzynią biegów i brakiem jakichkolwiek elektronicznych systemów było dla kierującego nie lada wyzwaniem. Przy zbyt gwałtownym traktowaniu pedału gazu lub przy zbyt brutalnie przeprowadzonej redukcji, uślizg tylnej osi bądź kłęby dymu spod kół, były gwarantowane, nawet na 6-tym biegu. Z biegiem czasu i postępem technologicznym Viper spowszedniał i stracił swoją atrakcyjność. Przyszła era superszybkich sekwencyjnych skrzyń biegów, masy elektronicznych wspomagaczy i mocno doładowanych silników.
Dodge jednak konsekwentnie trzymał się swoich założeń i sprawdzonej receptury na samochód sportowy. Ewolucja Vipera jak przystało na prawdziwego gada przebiega powoli, lecz są one w stanie przetrwać wszystko. I tak oto powstała raczej rewolucja i najbardziej jadowita odmiana żmii, a mianowicie Viper ACR. Pod tą nazwą kryje się nic innego, jak American Club Racer. Dla wielbicieli Vipera powoduje to gwałtowny wyrzut adrenaliny.
Najnowsza odsłona wyposażona jest w ogromnych rozmiarów 8,4-litrowe V10. Silnik ten dysponuje mocą 653 KM i momentem obrotowym na astronomicznym poziomie równym 813 Nm. Producent dozbroił Żmiję w niezwykle agresywny pakiet aerodynamiczny ACR. Mamy szeroki dyfuzor, demontowalny spliter oraz potężny spojler z tyłu. Tak rozbudowany zestaw aerodynamiczny powoduje, że specjalnie zaprojektowane opony Kumho nie śą w stanie oderwać się na dłużej od podłoża, niż pozwala na to kontrolowany nadmiar mocy przekazany na tylne koła...Warto dodać, że nacisk na tylną oś przy prędkości 285 km/h wynosi około tony. Dodge został osadzony na zawieszeniu Bilsteina z możliwością regulacji w zakresie 76 mm. Aby wyhamować gada pędzącego do ataku, użyto ogromnych ceramicznych tarcz Brembo o średnicy 390mm z przodu i 360mm z tyłu. Niezmiennie za przeniesienie ogromnego momentu obrotowego odpowiada manualna skrzynia biegów. Okazuje się podobnie jak w Camaro ZL1 1LE, że manual w połączeniu ze sprawnym kierowcą, na torze nie ustępuje niczym szybkiemu automatowi. Natomiast sprawdzone i dobrze zestrojone ze sobą rozwiązania techniczne, niwelujące niewiarygodne koszty to recepta na sukces. Jak na prawdziwą Żmiję przystało, atakuje ona swoje ofiary z szeroko otwartą paszczą i połyka w całości
Na filmie Top Gear, Chris Harris nie kryje swojego zadowolenia i entuzjazmu czerpanego z ujarzmiania tego gada.
Nowiuśki 2019 Dodge Challenger SRT Hellcat Redeye właśnie zjechał z taśm montażowych. Dodge jest bardzo zadowolony ze swojego modelu Challenger, a szczególnie z wersji SRT Hellcat Demon. Demon był reklamowany jako najszybszy produkcyjny samochód, zdolny przekroczyć prędkość 60 mph (97km/h) w 2,3 sekundy oraz pokonać dystans 1/4 mili w 9.65 sekund, pędząc 140 mph (225km/h).
Oczywiście wiemy, że aby uzyskać taki rezultat musi być spęłnionych kilka warunków. Przygotowany odpowiednio tor do wyścigów Dragsterów, rozgrzane specjalistyczne opony radialne, 100 octanowe paliwo, chłodne powietrze atmosferyczne oraz rozgrzany silnik do właściwej temperatury. W każdym innym miejscu i bez przygotowania osiągniemy czas 2,8 lub 2,9 sekundy do 60 mph co jest i tak wartością imponującą. Inżynierowie z Dodge tworząc Demona do wyścigów dregsterowych zredukowali również wagę usuwając niektóre elementy wyposażenia podnoszące komfort, a uznane za zbędne w samochodzie wyścigowym. Gdy przyszedł czas aby zbudować cywilną wersję Demona postanowiono, że pozostanie wszystko co niezwykłe ale przywrócono niektóre udogodnienia jak klimatyzacja czy pasy bezpieczeństwa. Gdy powstawał 2019 Hellcat Redeye postanowiono, że zachowana zostanie cała technologia, która zbudowała potęgę Demona. Zaczynając od silnika mamy ten sam 6.2 L HEMI V8 z 2.7 litrowym kompresorem, który zestrojono na 797 koni mechanicznych- w Demonie mamy 840KM, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z Hellcatem. Zostawiono również takie dobrodziejstwa jak agregat chłodzący kompresora, torque reverse system oraz transmission brake. Na finiszu otrzymamy więc samochód osiągający prędkość 60mph (97km/h) w 3.4 sekundy, a 1/4 mili pokonamy po 10.8 sekundach pędząc 131 mph (ponad 210 km/h). Te parametry są bardzo zbliżone do tych jakie Demon osiąga w realnych warunkach, tak więc otrzymamy Hellcata o osiągach zbliżonych do cywilnej wersji tego Muscle Cara. Oprócz tego, że przejęto technologię z Demona, Hellcat Redeye otrzymał też trochę unikatowych rzeczy jak maskę z podwójnymi wlotami powietrza czy chociażby emblematy Redeye.
Na szczęście nowe przepisy NAFTA (Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu) nie posiadają wzmianki o podatkach na samochody produkowane w Kanadzie, tak więc produkowany w Brampton Ontario Redeye kupimy za $71,045 plus $1700 podatek paliwowy (obejmuje on samochody osobowe o większym zużyciu paliwa niż przeciętne). Lepiej zapłacić taki podatek i dostać kawał mocnego silnika, niż agregacik na turbinach, który i tak nie pali mało przy wyżyłowanej mocy? Kolejny Muscle Car zachowujący reguły amerykańskiej motoryzacji z dodatkiem technologicznych nowinek✌️
Specialty Vehicle Engineer zapowiedziało 2019 Yenko Camaro o mocy 1000 koni mechanicznych, które można zamówić bezpośrednio u dilera Chevroleta. Jeżeli nigdy nie słyszałeś o Specialty Vehicle Engineer, używali oni kiedyś nazwy SLP. Było to za czasów gdy stworzyli pakiet Performance dla Pontiaca Firebirda. Zaczęli oni współpracować coraz bliżej z GM, co ostatecznie doprowadziło do tego, że zaczęli sprzedawać swoje auta bezpośrednio u dilera Chevroleta. Z rangi dostarczyciela pakietów Performance, urośli do twórców wyjątkowych modeli super-samochodów i w 2014 roku zmienili nazwę z SLP na Specialty Vehicle Engineering.
Obecnie głównie projektują niewiarygodnie mocne wersje pojazdów ze stajni GM, które Dodge Demona zmieniają w pokornego Diabełka. Ostatnim dziełem jest 2019 Yenko/SC Stage II Camaro. Bazuje on na Camaro SS i dostarczany jest z przebudowanym do 6.8-L V8 doładowanym kompresorem- Suercharged LT-1 i produkuje 1000 KM. To więcej niż dwa bazowe Camaro SS. Oferują również słabszą wersję o mocy 825KM lecz ta budzi mniejsze zainteresowanie, ponieważ nie przekracza cztero cyfrowej bariery.
Aby zamówić Yenko Stage II bazowe Camaro musi być wyposażone w pakiet Performance 1LE obejmujące magnetyczne amortyzatory, elektroniczną blokadę tylnego mostu, stabilizatory poprzeczne, powiększone chłodzenie silnika obejmujące chłodnicę oleju i dwie dodatkowe boczne chłodnice, chłodnicę oleju skrzyni biegów oraz dodatkową chłodnicę tylnego dyferencjału. Większe hamulce Brembo z 6-cio tłoczkowymi zaciskami z przodu i 4-ro tłoczkowymi z tyłu. Wyścigowe Fotele Recaro i regulowany tylny spojler.
To wszystko po to aby utrzymać 1000 konnego potwora na drodze. Aktualnie to największa moc jaką SVE obdarzyło swój samochód. Aby ją uzyskać ubrali silnik w bardzo wydajną głowicę z silnika LT4. Zainstalowali większy i wydajniejszy o 25% kompresor- Superchager niż w Stage I Camaro, większą przepustnicę, Katalizatory o większym przepływie oraz wydajniejszą pompę paliwową.
Cena nie została jeszcze ogłoszona ale szacuje się, że będzie to równowartość mniej więcej dwóch Camaro 1SS z pakietem Performance. Czyli jakieś $90000. Spróbujcie za podobną kwotę kupić jakikolwiek europejski samochód o zbliżonej mocy? Samochód nie spełnia ostrych norm emisji spalin w Kalifornii. Tak więc dla chcących nim poszarżować Californijczyków pozostaje tylko tor wyścigowy, a tych akurat nie brakuje w całych USA…wink
2019 Hennessey Heritage Edition Mustang
Hennessey Performance ustanowiło swój kolejny rekord, a mianowicie zbudowali i poddali tuningowi 10000 pojazdów. To jest bardzo duże osiągnięcie i kamień milowy w tego typy produkcji i doskonała okazja do uczczenia tego edycyjnym modelem HPE (Hennessey Performance Edition). 2019 Hennessey Performance Editon Mustang jest najnowszym ogierem, który opuścił stajnię i trafił na drogi, a inspiracją do jego powstania był 2018 Ford GT Heritage Edition. HPE Mustang otrzymał 5.0 litrowy Supercharged V8 produkujący 808 koni mechanicznych przy 7200 obrotach i moment obrotowy o wartości 677 Nm przy 4500 obrotach na minutę. Te parametry katapultują Mustanga do 60mph (97km/h) w 3,3s a wskazówka prędkościomierza przekracza 200mph (ponad322 km/h).
W Hennessey Performace kochają szaty w jakie ubrany został 2018 Ford GT Heritage Edition. Supersamochód, który dostarczyli na początku 2018 roku. Stąd wziął się przywilej do poddania tuningowi Mustanga i stworzenia auta jubileuszowego, aby uczcić dziesięciotysięczny zbudowany samochód. Spokojnie można zaryzykować stwierdzenie, że jest to najwspanialszy Mustang, jakiego kiedykolwiek zbudowali, a jego moc jest zwyczajnie diamentem spasowanym z niezwykłym wyglądem…
Sięgając 1991 HPE zmodyfikowało i ulepszyło multum high-endowych sportowych samochodów, muscle carów, exotic carów, trucków i SUVów. Przez te 27 lat HPE zbudowało i wypuściło na drogi liczne wersje Venom-powered Dodge Viper, Fodra Raptora do powstania którego inspiracją był Welociraptor i około setki naprawdę high-endowych Chevroletów Corvette i Camaro. Nie wspominając o liczbie rzuconych pojazdów napędzanych mocarnymi jednostkami Hellcat-powered Mopar.
Tym samym Hennessey CEO (najwyższe stanowisko zarządcze w przedsiębiorstwie) i założyciel John Hennessey chce podziękować wszystkim lojalnym klientom, współpracownikom oraz dilerom, a także najbliższej rodzinie. Wszystkim, którzy go przez lata wspierali, byli przy tym jak firma rosła w siłę, a także pomogli pchnąć powstałe projekty przez liczne ograniczenia w danym Stanie. Hennessey Herritage Edition Mustang jest sprzedawany jako kompletny produkt z własną specyfikacją techniczną powstały na bazie Mustanga GT. Pojazd dostarczany jest z fabryczną manualną 6-cio biegową przekładnią lub jako opcja z doskonałym 10-cio biegowym automatem. Mustang przychodzi w pięknych fabrycznych czerwonych szatach z dwoma białymi pasami. Otrzymujemy pełną trzyletnią gwarancję lub 36000 mil, która całkowicie pokrywa się z gwarancją Forda. Tym samym Hennessey traktowany jest jako nadworny tuner. Jest to bardzo gorący produkt, którego powstanie tylko 19 sztuk. Każdy będzie miał na desce rozdzielczej i silniku tabliczkę z własnym numerem seryjnym. Do każdego pojazdu będzie dostarczany osobiście napisany list z gratulacjami od Johna Hennessey. HP przyjmuje już zamówienia na Heritage Edition.
Cena w USA zaczyna się od $89500
W Świecie Muscle Carów, nie ma większych rywali niż Mustang i Camaro.
Sięgając późnych lat 60tych stawiano je w jednej lini startowej wyścigów Dragster Race od wschodniego do zachodniego wybrzeża USA, aby zobaczyć, które V8 jest mocniejsze oraz spekulowano który jest ładniejszy. Od tamtych czasów oba auta zmieniły się znacznie. Oba są większe, bezpieczniejsze i mają więcej nowinek technicznych niż kiedykolwiek wcześniej. Zarówno Ford jak i Chevrolet oferuje małe cztero-cylindrowe silniki dzięki czemu stały się oszczędniejsze, a dzięki technologi mają i tak więcej mocy niż spotykano w latach 60tych. Także oba samochody mają doładowane kompresorem silniki Supercharged o mocy, o której w latach 60tych nikomu się nawet nie śniło.
Obecnie oferowane są w licznej wersji wyposażenia, z różnymi wykończeniami wnętrza, w opcji mamy wiele pakietów stylistycznych jak i Performance. Sposobów na indywidualizację każdego z nich jest naprawdę wiele. Jedna rzecz jest niezmienna od lat: Gdzieś w gąszczu oferowanych silników, są wielke, bulgoczące wolnossące V8, które tylko czekają aby spuścić je z ryzów… Wśród Camoro jest to SS. Wśród Mustangów GT. Ale który z tych mocarnych Musce Carów jest lepszy? W bezpośrednim zestawieniu obu silników wyłonienie zwycięzcy jest trudne. W Mustangu jest to 5.0-L Coyote V8 które dostarcza 460 koni mechanicznych oraz 570 Nm momentu obrotowego. Chevy Camaro oferuje 5 koni mechanicznych mniej niż Ford ale jego 6.2-L V8 oferuje większy moment obrotowy 617 Nm i to w całym zakresie obrotów. Oba samochody mają podobne przyśpieszenie od 0-100 km/h w granicach 4 s, jednak jest odrobinę bardziej odczuwalne w Camaro z racji większego momentu obrotowego. Oba są oferowane zarówno z 6-cio biegową manualną skrzynią biegów jaki i 10-cio biegowym automatem. Bez wątpienia lepszym wyborem jest automat (lepsze przyśpieszenie 0-100 km/h), mimo tego, że generuje dodatkowe koszty. Dziwnym trafem oba koncerny oferują ten sam 10-cio biegowy automat. Ford zaprojektował bardzo wydajną i nowoczesną skrzynię biegów i udostępnił GM na zasadzie technologicznej umowy. Spowodowało to rzadko spotykany przypadek gdzie GM i Ford oferują w samochodach, które są odwiecznymi rywalami, tą samą skrzynię biegów bez żadnych różnic wpływających na osiągi auta.
Pomimo, że Camaro ma większą pojemność, to Mustang ma większy apetyt na paliwo. Przy projektowaniu potężnych i mocnych Musce Carów zużycie paliwa nie jest najważniejszym parametrem nad którym skupiają się inżynierowie ale jest jednym z powodów, dla których Camaro SS może rościć wyższość nad Mustangiem. Podsumowując pod maską mamy niewielkie różnice. Pomijając małą rozbieżność w spalaniu i 5 marnych koni mechanicznych, oba Muscle Cary mają podobne osiągi.
Co natomiast jeżeli chodzi o wnętrze? Tam mamy dwa różne oblicza. Ford oferuje bardziej konserwatywne podejście, natomiast wnętrze Camaro ma bardziej nowatorski kokpit. Oba pojazdy posiadają przed kierownicą 8-mio calowy ekran dostarczający informację połączoną z rozrywką po środku, zegary analogowe po bokach. Na tym podobieństwa się kończą. Wnętrze Mustanga wygląda jakby było usportowioną wersją znanego z F150. Wnętrze Camaro wygląda nowocześniej oferuje bardziej indywidualny nie kojarzące się z innym modelem design. Mamy kierownice obszytą alcantarą, wklęsłe przełączniki oraz okrągłe otwory wentylacyjne położone nisko na wysokości skrzyni biegów chroniąc dłonie kierowcy przed zimnem. Taki design nie jest dla każdego ale Camaro wydaje się krokiem w przyszłość, natomiast Mustang uporczywie stara się nie ugodzić nikogo. Podsumowując brakuje trochę finezji.
W jednym Camaro traci na rzecz Mustanga, a mianowicie jest to widoczność. Linie okien w Camaro są położone ekstremalnie wysoko, przez co mamy gorszą widoczność przez maskę oraz większe martwe punkty. Nie pomaga tu nawet lepsza 8-mio stopniowa regulacja ustawień fotela (2 położenia więcej niż w Mustangu). Niżsi kierowcy mogą się czuć mniej komfortowo prowadząc Chevroleta. Podstawowa wersja Mustanga GT kosztuje w USA $37,995, podczas gdy Camaro SS to wydatek $39,995. Camaro oferuje kilka przydatnych dodatków usprawiedliwiających te $2500 różnicy. Są to hamulce Brembo oraz Infotainment wspierający Apple CarPlay i Android Auto. Poza tym mamy do dyspozycji więcej slotów USB. Sytuacja zmienia się diametralnie gdy chcemy dodać pakiet Performance. Wydając dodatkowe $7000 w obu pojazdach otrzymujemy magnetyczne zawieszenie, stabilizatory poprzeczne, większe hamulce Brembo oraz jeszcze inne ekstrasy. Camaro dostaje rajdowe fotele RECARO oraz wyświetlacz HeadUp, podczas gdy w Mustangu otrzymujemy opony Michelin Sport Cup 2, większe 19 calowe obręcze, oraz zawieszenie które zmienia wielkiego i niezdarnego Muscle Cara, w samochód mogący się legitymować sportowym rodowodem (SS wymaga do tego dodatkowego pakietu 1LE). W odróżnieniu do Camaro, Mustang ma w zanadrzu Driver Assist Package w którego skład wchodzą aktywny tempomat, asystent pasa ruchu oraz automatyczne światła długie. W Camaro dostaniemy również niektóre z tych rzeczy ale tylko w wersji 2SS, a to podnosi cenę bazową do $43000 i wciąż nie oferuje kilku z wyśmienitych dodatków z pakietu 1LE Performance, które zmienia Camaro w torowego bojownika.
Ostatecznie, odrzucając subiektywne upodobania oraz różnice w parametrach oraz wyposażeniu. Jeżeli zamierzacie wydać $50000 Mustang będzie oferował więcej i dostaniemy wóz nadający się do ostrej jazdy (Do Camaro musimy dopłacić dużo więcej), natomiast jeżeli chcecie kupić jak najtaniej mocne V8, bazowe Camaro wygrywa. Pamiętajcie jednak, że w tym przypadku ostra jazda po krętej drodze może skończyć się fiaskiem?
ul. Bolesława Śmiałego 3
48-300 Nysa
woj. opolskie
Poland